W minioną niedziele był
dzień dziecka. Jako, że moje dziecko jeszcze nie jest świadome co
się do niego mówi to pozwoliłam sobie nie składać jej życzeń.
Nie robiłyśmy też nic na tyle ciekawego, że mogłabym to opisać
w notce. Ale jako, że w zamyśle miał być to blog 'parentingowy',
wpis z okazji dnia osoby, której parentinguję – powinien się
znaleźć. Mogłabym napisać do niej chwytający za serce list, ale
nie zrobię tego z wyżej wymienionych powodów. Olina, co najwyżej
mogłaby kiedyś usłyszeć ode mnie „słuchaj, na blogu, jakieś
10 lat temu wstawiłam list, który był adresowany do Ciebie, weź
zerknij, co?”. Po pierwsze, nie wiem, czy w przeciągu tego czasu
blogspot mnie nie zbanuje, po drugie, nie wiem czy przypadkiem nie
zapomnę hasła do swojego konta (tak bardzo, tak bardzo w moim
stylu) i czy blog będzie kontynuowany, po trzecie po co miałabym to
robić, po co to komu, na co.
Dzieci są inspirujące,
naprawdę. Dzieci się kocha i chce się dla nich jak najlepiej. Też
najlepszej muzyki. A jaka będzie lepsza niż ta, którą napiszecie
sami? Ja jeszcze (jeszcze!) piosenek nie piszę, ale znalazłam tych,
którzy to zrobili. Niesamowici. Sinead O' Connor, David Bowie, Kate
Bush, Jay-z i Eric Clapton. Hormony w moim organizmie nadal szaleją
(chyba traktuję to jako wytłumaczenie, a prawda jest taka, że
zawsze byłam nazbyt emocjonalna i szybko się wzruszałam) więc
chyba nie muszę wam mówić, że czytając o niektórych piosenkach
(wszystkich) obraz mi się zamazywał, oczy mi się pociły i
chusteczki szły w ruch.
Kate Bush
Jest inspiracją
uwielbianych przeze mnie muzyków (Björk,
Kate Nash). Sama często
inspirowała się literaturą i kinem. Jedna z jej najsłynniejszych
piosenek, która dała jej największy rozgłos komercyjny (która
równocześnie była debiutem wokalistki, szok!) „Wuthering
Heights” była efektem zauroczenia się powieścią. Jaką to już
chyba sami dacie radę się domyślić.
How could you leave me
When i needed to
possess you
I hated You, I loved
You too
(…)
Heathcliff, it's me,
your Cathy, I've come home
Zazwyczaj
jej piosenki są udziwnione muzycznie, rozbudowane. Czasami wręcz
oniryczne, hipnotyzujące. Mocno liryczne. Teksty opowiadają ciekawe
historie (np. Babooshka, Rinfy the Gypsy) – Kate jest świetną
songwriterką.
To
jak bardzo skromny w ekspresji jest utwór dla jej synka Alberta,
pieszczotliwie „Bertiego” pokazuje, moim zdaniem, jak bardzo
piosenkarka ceniła sobie prywatność. Dla wielu była tajemnicą.
Do tego stopnia, że nikt nie dowiedział się, że jest w
ciąży/urodziła/jest matką (proces biologiczny znaczy nam,
kobietom-matkom),dopóki sekretu nie wyjawił przyjaciel rodziny,
piosenkarz Peter Gabriel.
Piosenka
jest prosta. Ale czy można użyć większych i bardziej
definiujących słów niż :
here comes the sunshine
here comes the son of
mine
here comes the
everything
Znalazłam
jeszcze uroczy cytat, odnoszący się do spotkania Kate z Królową.
I would do anything
for Bertie, including making an ashole of myself in front of a whole
room ful of people and the Queen'.
Myślę,
że to wszystko idealnie opisuje jeden z aspektów macierzyństwa.
Dziecko niesamowicie upraszcza Ci czasami niektóre sprawy. Przy
natłoku zadań, myśli, wrażeń, problemów, przy natłoku ogólnie
pojętego wszystkiego zdarza się moment w ciągu dnia, że patrzysz
na swoje dziecko, wypuszczasz powietrze z płuc i zadajesz sobie
pytanie : po co to wszystko. Uspokajasz się. Na chwilę odpuszczasz.
Kate Bush pisząc skomplikowane artystycznie piosenki, w piosence dla
swojego dziecka odpuściła sobie, odetchnęła. Użyła prostych,
krótkich zdań. Po słowie everything nie wiele można dodać.
I to wystarczy.
Jay –
Z
Nie
dość, że sam jest multimilionerem, zdobywcą 15 statuetek Grammy,
jednym z najbardziej wpływowych ludzi show biznesu, mężem Beyonce,
której można przypisać dokładnie te same rzeczy, co jemu, dodając
niesamowitą urodę – to jeszcze ich wspólne dziecko, Blue Ivy ma
afro <3
I gdy
przyszła na świad Empire State Building świeciło się na
niebiesko. Wow. Gdy ja przychodziłam na świat sukcesem było to, że
położnicy byli trzeźwi, a łóżko szpitalne mojej mamy nie takie
niewygodne.
Chyba
to przy przygotowywaniu tekstu o nim najbardziej dotknęła mnie moc
miłości artysty do swojego dziecka. Wyobraziłam sobie wielkiego
faceta, dosłownie i w przenośni, który doświadczył tyle
sukcesów, na którego koncertach zjawia się milion pięćset sto
dziewięćset fanów, którzy są w stanie powtórzyć każdy jego
wers. Ten sam człowiek mówi o posiadaniu baby Blue :
The
most amazing feeling I feel
Człowiek, który znany jest z brawurowego języka mówi :
Words
can't describe the feeling for real
Człowiek, który stworzył 12 autorskich albumów, większość z
nich pokryła się planytą, dwa z nich zostały umieszczone na
liście 500 albumów wszech czasów mówi :
My
greatest creation was you, you : Glory!
Everything that i
prayed for
God's gift, i wish i
woulda prayed more.
Kocham moich rodziców. Ale być dzieckiem Hovy i Beyonce :
A
younger, smarter, faster me
So
a pinch of Hov, a whole glass of Bey
Na RapGenius znalazłam pytanie : How could Hov's daughter not swag?
Bad-ass
lil Hov
Two
years old, shopping on Savile Row
Dotykając rapujących tatusiów, chciałam zahaczyć o Kanyego
Westa, ale myślę, że jego (fascynująca i paraliżująca) próżność
odnosi się również do dziecka. Nie bez powodu bobas nazywa się
North West (ha. ha.). On zdanie my greatest creation was you
mógłby skierować do wszystkiego czego się dotknął.
Sinead O'connor
Przepiękna kołysanka.
David Bowie
Życie dziecka Davida Bowiego (<3) musiało wyglądać mniej
więcej tak :
Bowie nazywa siebie i matkę Zowiego – Angie, parą czubków,
kochanków uwiązanych w miłosny obłęd. Rodzicielstwo sprowadza do
wiary w syna (najważniejsze!), kupna kilku ciepłych rzeczy, i
zapewnień, że na pewno będzie potrzebował książeczki, która
nauczy go życia między ludźmi, którzy uważają go za czubka,
którym na pewno będzie, ze względu na czubków rodziców.
Cause
if you stay with us you're gonna be pretty Kookie too
Wezmę radę Davida Bowiego do serca. Jeśli Krynia będzie miała
problem z pracą domową olejemy sprawę na chwilę i wybierzemy się
na crazy wycieczkę na miasto. Z wujkiem Bowiem w głośnikach.
Eric Clapton
Nie chcę mówić za dużo o tej piosence. Odkąd zostałam mamą,
cokolwiek co jest związane z dziećmi i jest
smutne/tragiczne/szokujące/opowiada o śmierci – powoduje, że
wyłączam się i nie chcę o niczym myśleć. Moja wyobraźnia jest
za bardzo plastyczna, więc wolę wyłączyć mózg i w ogóle jej
nie używać niż używać jej w bardzo, bardzo czarny sposób.
Eric Clapton miał syna. Syn ten, czteroletni, wypadł z okna. Okno
znajdowało się w nowojorskim apartamentowcu. Apartament znajdował
się na 23. piętrze. Syn zmarł. Clapton napisał piosenkę. Smutną.
Pełną bólu. Piękną.
Dobranoc.
Z tym Eltonem, to trochę inaczej było, podobno. Ale tak samo źle.
OdpowiedzUsuńnie wiem czy chce wiedzieć...
Usuńpowiedz