środa, 28 maja 2014

komunikacja niewerbalna

olinka czasamii, o trzeciej w nocy, zapomina, że nie potrafi mówić


Ola była pierwszym dzieckiem jakie trzymałam na rękach. Nie umiem dzieci. Nie znałam się na dzieciach i myślę, że moja wiedza jak na razie powiększyła się o bardzo oczywiste informacje, które potrzebne są każdemu z nas do przetrwania. Lub o ciekawe ciekawostki, takie jak to, że żeby Twój bobas był mądry puszczaj mu muzykę poważną, Bacha i Mozarta. To wiem. Czy Kanye West, Rojek i Bjork to muzyka poważna?

W weekend odwiedziłam mojego tatę za miastem. Psy, koty, starocie, płyty z gramofonu, konie 10 metrów od domu, natura i chill. Do momentu, w którym spokój postanowił przełamać trzylatek – wnuczek sąsiadki. Ten młody jegomość na początku wzbudzał we mnie ciekawość. Byłam nawet podekscytowana, że będę miała okazję poobcować ze starszym dzieckiem, trochę bardziej przypominającym człowieka niż moja cukrowa lalka, która wówczas kimała. Widziałam, że mi się przygląda, pierwszy raz widział mnie na oczy. Zadał głośne, pełne pretensji pytanie 'A KTO TO JEST?' i nadal się na mnie gapił. Chciałam nawiązać z nim wspólne flow, otworzyć usta i zacząć z nim rozmowę. Usta otworzyłam, owszem, ale wydobył się z nich tylko żałosny dźwięk eeeeeeee – oznaczający niewiedzę. Kompletnie nie miałam pojęcia co się do takich dzieci mówi. Na jakim są one poziomie emocjonalnym, na co można sobie pozwolić, a na co nie. Z oddali obserwował mnie tata, widziałam jaki dumny jest z tego, że zrobiłam się taka kids friendly, że z każdym dzieckiem sobie mogę poplotkować, pożartować, być drugą mamą. Po chwili doszłam do siebie, coś tam do niego mówiłam, on mi coś odpowiadał, nie wiem co, bo nie rozumiałam go ani trochę. Ale myślę że tak, że się lubimy, na pewno.

Staram się być człowiekiem słowa (oh ah), doceniam je i podziwiam, lubię się nim posługiwać. Komunikacja werbalna jest głównym środkiem komunikacji międzyludzkiej. Jak komunikować się z postacią, która nie mówi nic, która tylko się patrzy? Przez pierwszy tydzień po przyjściu Kryni na świat (przyszła sama, mhm, zero mojej zasługi) nie odzywałam się do niej. Czułam blokadę. Po co mówić do dziecka, które nic nie rozumie. Gdy mama dźgała mnie paluchem, jak ta baba z Dnia Świra i mówiła „no powiedz coś, powiedz, zobacz jak się patrzy” ja starałam się przełamać. Czułam się bardzo kretyńsko i sztucznie. Po jakimś czasie mówienia, skumałam, że raczej nie chodzi o sens słów, które wypowiadam, tylko o ciepło mojego głosu, o ton, i o bezpieczeństwo jakie ona czuje gdy mnie słyszy. Równie dobrze zamiast słów kocham Cie robaczku mogłabym mówić do niej zupa pomidorowa z kluskami. Szczęście z obydwu stron niewyobrażalne.

Z jednej strony nie mogę się doczekać tego, aż zacznie wypowiadać konkretne słowa, a z drugiej strony jak słyszę kiedy dorośli mówią : Pani Majo albo ta Agnieszka to na drugie miała Krzysztof (pewnie wkradł się gender), szłem szłem i nie doszłem, dzieci pyskują rodzicom, starają się być śmieszne (nie ma nic gorszego niż dziecko opowiadające kawał!) to cieszę się, że my z Olinką dogadujemy się na poziomie symbolicznym. Rozumiemy się.

„Nie umiem” dzieci. Umiem tylko moje dziecko. W stu procentach. Na pamięć.


2 komentarze:

  1. Maja kłamiesz, Basię trzymalaś na rękach na plazy kortowskiej jak jeszcze była taka tyci tyci ze nie miała mózgu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aneta ja nie wiem czy ja ją na rękach trzymałam, odważyłam się? nawet jeśli to najwidoczniej nie było to dla mnie przełomowym momentem i nie pamiętam:( mam nadzieję, że mi nie wypadła z rąk. ale wiem że mam jej foty z tamtego dnia, więc możliwe, że się skusiłam na potrzymanie...

      Usuń