wtorek, 3 czerwca 2014

Muzyczny Dzień Dziecka

W minioną niedziele był dzień dziecka. Jako, że moje dziecko jeszcze nie jest świadome co się do niego mówi to pozwoliłam sobie nie składać jej życzeń. Nie robiłyśmy też nic na tyle ciekawego, że mogłabym to opisać w notce. Ale jako, że w zamyśle miał być to blog 'parentingowy', wpis z okazji dnia osoby, której parentinguję – powinien się znaleźć. Mogłabym napisać do niej chwytający za serce list, ale nie zrobię tego z wyżej wymienionych powodów. Olina, co najwyżej mogłaby kiedyś usłyszeć ode mnie „słuchaj, na blogu, jakieś 10 lat temu wstawiłam list, który był adresowany do Ciebie, weź zerknij, co?”. Po pierwsze, nie wiem, czy w przeciągu tego czasu blogspot mnie nie zbanuje, po drugie, nie wiem czy przypadkiem nie zapomnę hasła do swojego konta (tak bardzo, tak bardzo w moim stylu) i czy blog będzie kontynuowany, po trzecie po co miałabym to robić, po co to komu, na co.


Dzieci są inspirujące, naprawdę. Dzieci się kocha i chce się dla nich jak najlepiej. Też najlepszej muzyki. A jaka będzie lepsza niż ta, którą napiszecie sami? Ja jeszcze (jeszcze!) piosenek nie piszę, ale znalazłam tych, którzy to zrobili. Niesamowici. Sinead O' Connor, David Bowie, Kate Bush, Jay-z i Eric Clapton. Hormony w moim organizmie nadal szaleją (chyba traktuję to jako wytłumaczenie, a prawda jest taka, że zawsze byłam nazbyt emocjonalna i szybko się wzruszałam) więc chyba nie muszę wam mówić, że czytając o niektórych piosenkach (wszystkich) obraz mi się zamazywał, oczy mi się pociły i chusteczki szły w ruch.

                                Kate Bush

Jest inspiracją uwielbianych przeze mnie muzyków (Björk, Kate Nash). Sama często inspirowała się literaturą i kinem. Jedna z jej najsłynniejszych piosenek, która dała jej największy rozgłos komercyjny (która równocześnie była debiutem wokalistki, szok!) „Wuthering Heights” była efektem zauroczenia się powieścią. Jaką to już chyba sami dacie radę się domyślić.

How could you leave me
When i needed to possess you
I hated You, I loved You too
(…)
Heathcliff, it's me, your Cathy, I've come home

Zazwyczaj jej piosenki są udziwnione muzycznie, rozbudowane. Czasami wręcz oniryczne, hipnotyzujące. Mocno liryczne. Teksty opowiadają ciekawe historie (np. Babooshka, Rinfy the Gypsy) – Kate jest świetną songwriterką.
To jak bardzo skromny w ekspresji jest utwór dla jej synka Alberta, pieszczotliwie „Bertiego” pokazuje, moim zdaniem, jak bardzo piosenkarka ceniła sobie prywatność. Dla wielu była tajemnicą. Do tego stopnia, że nikt nie dowiedział się, że jest w ciąży/urodziła/jest matką (proces biologiczny znaczy nam, kobietom-matkom),dopóki sekretu nie wyjawił przyjaciel rodziny, piosenkarz Peter Gabriel.
Piosenka jest prosta. Ale czy można użyć większych i bardziej definiujących słów niż :

here comes the sunshine
here comes the son of mine
here comes the everything

Znalazłam jeszcze uroczy cytat, odnoszący się do spotkania Kate z Królową.
I would do anything for Bertie, including making an ashole of myself in front of a whole room ful of people and the Queen'.

Myślę, że to wszystko idealnie opisuje jeden z aspektów macierzyństwa. Dziecko niesamowicie upraszcza Ci czasami niektóre sprawy. Przy natłoku zadań, myśli, wrażeń, problemów, przy natłoku ogólnie pojętego wszystkiego zdarza się moment w ciągu dnia, że patrzysz na swoje dziecko, wypuszczasz powietrze z płuc i zadajesz sobie pytanie : po co to wszystko. Uspokajasz się. Na chwilę odpuszczasz. Kate Bush pisząc skomplikowane artystycznie piosenki, w piosence dla swojego dziecka odpuściła sobie, odetchnęła. Użyła prostych, krótkich zdań. Po słowie everything nie wiele można dodać. I to wystarczy.



                                Jay – Z

Nie dość, że sam jest multimilionerem, zdobywcą 15 statuetek Grammy, jednym z najbardziej wpływowych ludzi show biznesu, mężem Beyonce, której można przypisać dokładnie te same rzeczy, co jemu, dodając niesamowitą urodę – to jeszcze ich wspólne dziecko, Blue Ivy ma afro <3
I gdy przyszła na świad Empire State Building świeciło się na niebiesko. Wow. Gdy ja przychodziłam na świat sukcesem było to, że położnicy byli trzeźwi, a łóżko szpitalne mojej mamy nie takie niewygodne.
Chyba to przy przygotowywaniu tekstu o nim najbardziej dotknęła mnie moc miłości artysty do swojego dziecka. Wyobraziłam sobie wielkiego faceta, dosłownie i w przenośni, który doświadczył tyle sukcesów, na którego koncertach zjawia się milion pięćset sto dziewięćset fanów, którzy są w stanie powtórzyć każdy jego wers. Ten sam człowiek mówi o posiadaniu baby Blue :

The most amazing feeling I feel

Człowiek, który znany jest z brawurowego języka mówi :

Words can't describe the feeling for real

Człowiek, który stworzył 12 autorskich albumów, większość z nich pokryła się planytą, dwa z nich zostały umieszczone na liście 500 albumów wszech czasów mówi :

My greatest creation was you, you : Glory!


Everything that i prayed for
God's gift, i wish i woulda prayed more.


Kocham moich rodziców. Ale być dzieckiem Hovy i Beyonce :

A younger, smarter, faster me
So a pinch of Hov, a whole glass of Bey


Na RapGenius znalazłam pytanie : How could Hov's daughter not swag?

Bad-ass lil Hov
Two years old, shopping on Savile Row

Dotykając rapujących tatusiów, chciałam zahaczyć o Kanyego Westa, ale myślę, że jego (fascynująca i paraliżująca) próżność odnosi się również do dziecka. Nie bez powodu bobas nazywa się North West (ha. ha.). On zdanie my greatest creation was you mógłby skierować do wszystkiego czego się dotknął.

          

                           Sinead O'connor

Przepiękna kołysanka.




                              David Bowie
Życie dziecka Davida Bowiego (<3) musiało wyglądać mniej więcej tak :


Bowie nazywa siebie i matkę Zowiego – Angie, parą czubków, kochanków uwiązanych w miłosny obłęd. Rodzicielstwo sprowadza do wiary w syna (najważniejsze!), kupna kilku ciepłych rzeczy, i zapewnień, że na pewno będzie potrzebował książeczki, która nauczy go życia między ludźmi, którzy uważają go za czubka, którym na pewno będzie, ze względu na czubków rodziców.

Cause if you stay with us you're gonna be pretty Kookie too

Wezmę radę Davida Bowiego do serca. Jeśli Krynia będzie miała problem z pracą domową olejemy sprawę na chwilę i wybierzemy się na crazy wycieczkę na miasto. Z wujkiem Bowiem w głośnikach.



                               Eric Clapton

Nie chcę mówić za dużo o tej piosence. Odkąd zostałam mamą, cokolwiek co jest związane z dziećmi i jest smutne/tragiczne/szokujące/opowiada o śmierci – powoduje, że wyłączam się i nie chcę o niczym myśleć. Moja wyobraźnia jest za bardzo plastyczna, więc wolę wyłączyć mózg i w ogóle jej nie używać niż używać jej w bardzo, bardzo czarny sposób.
Eric Clapton miał syna. Syn ten, czteroletni, wypadł z okna. Okno znajdowało się w nowojorskim apartamentowcu. Apartament znajdował się na 23. piętrze. Syn zmarł. Clapton napisał piosenkę. Smutną. Pełną bólu. Piękną.

Dobranoc.








2 komentarze:

  1. Z tym Eltonem, to trochę inaczej było, podobno. Ale tak samo źle.

    OdpowiedzUsuń