wtorek, 13 maja 2014

Dziękuję Wam

 Czy macie kogoś wokół siebie, kto nie jest z wami powiązany więzami krwi, nie macie wspólnej babki, nie odziedziczycie dworku rodzinnego, ani nawet cukiernicy, nie jesteście też powiązani żadnymi umowami notarialnymi, nie dzielicie się kurtuazyjnie opłatkiem w czasie świąt, ale biegniecie na spotkanie z nim 5 minut po wigilijnej kolacji? Jasne, że macie. To przyjaciel.

Przyjaciel Młodej Matki to o tyle ciekawa rzecz, że go wcale być nie musi.
Nie każdy musi zgrać się
  • z tym, że już nie jest Z Ciebie WILD CHILD
  • z całkowitą zmianą Twojego życia
  • z tym, że Twoje priorytety, czy chcesz tego czy nie (za każdym razem jasno dajesz do zrozumienia, że nie chcesz), nie są już takie same jak były kiedyś
  • na pewno nie są takie same jak jego. Przyjaciela owego. Hipotetycznego
  • z tym, że dla Ciebie spontaniczny wypad MUSI być zaplanowany
  • z tym, że plany na pewno ulegną zmianie, bo dla takiego małego, sprytnego, autorytarnego bobasa nie bardzo istotne jest to, że Ty się gdzieś umówiłaś. Ważniejsze są teraz inne rzeczy. Papka z jabłka, na przykład. (Za przykład możesz sobie dobrać naprawdę każdą, nawet tą najbardziej abstrakcyjną rzecz. Niewykluczone, że nam się to trafiło.)
  • z tym, że jak masz 'czas wolny' to nie zawsze chcesz się spotkać. Zmęczenie bije po twarzy i mówi 'uspokój się, odpuść sobie, obejrzyj pięć odcinków „czegokolwiek”
  • z tym, że jak tego czasu nie masz, to akurat wtedy chcesz się spotkać. Na spotkaniu nerwowo patrzysz na telefon, czy przypadkiem aktualny opiekun Twojego dziecka nie dzwoni na alarm
  • z tym, że SZYBKIE wyjście z domu zajmuje Ci minimum godzinę, bo chcesz ukryć wszelkie oznaki tego, że toczysz walkę pod tytułem macierzyństwo
  • z tym, że kilka razy w czasie rozmowy podnosisz swoje dziecko na wysokość twarzy rozmówcy i pytasz 'ładna jest, co nie?'
  • z tym, że dodzwonienie się do Ciebie graniczy z cudem, zawsze masz wyciszony telefon, żeby nie obudzić bobaska gdyby spał 
  • z tym, że najczęściej spotkanie odbywa się w Twoim domu. Mało w Twoim mieście kawiarni kids friendly (mało = zero), nie pójdziesz też z dzieckiem na imprezę. Mimo tego, że te często zaczęły tam swoją przygodę, jakoś nie są mile widziane
  • z tym, że często jesteś poirytowana, sfrustrowana, zmęczona, zła nie wiadomo na co
  • z tym, że często jesteś szczęśliwa, dumna, szczęśliwa, spełniona, szczęśliwa.

Ale są tacy, którzy się zgrywają. I im bardzo dziękuję. I doceniam.
I wiem, że moje bobo też dziękuje.

PS: W sklepie pełno przaśnych napisów „I love my mom”, „Sweet like mummy, cool like daddy” (w naszym przypadku powinno być odwrotnie), „kocham wszystkie mamy, tatusiów i babcie i dziadków też kocham, i jak rodzeństwo jest, to je też kocham.”
Producenci nie biorą pod uwagę przyjaciół rodziców, którzy stają się przyjaciółmi dzieci. Postanowiłam wziąć sprawę w moje niesamowicie zręczne rączki and DO IT YOURSELF.
Skromne podziękowania dla jednej z cioć. Młoda sama podyktowała co mam napisać.  




4 komentarze: