![]() |
olinka czasamii, o trzeciej w nocy, zapomina, że nie potrafi mówić |
Ola była pierwszym
dzieckiem jakie trzymałam na rękach. Nie umiem dzieci. Nie znałam
się na dzieciach i myślę, że moja wiedza jak na razie powiększyła
się o bardzo oczywiste informacje, które potrzebne są każdemu z
nas do przetrwania. Lub o ciekawe ciekawostki, takie jak to, że żeby
Twój bobas był mądry puszczaj mu muzykę poważną, Bacha i
Mozarta. To wiem. Czy Kanye West, Rojek i Bjork to muzyka
poważna?
W weekend odwiedziłam
mojego tatę za miastem. Psy, koty, starocie, płyty z gramofonu,
konie 10 metrów od domu, natura i chill. Do momentu, w którym
spokój postanowił przełamać trzylatek – wnuczek sąsiadki. Ten
młody jegomość na początku wzbudzał we mnie ciekawość. Byłam
nawet podekscytowana, że będę miała okazję poobcować ze starszym dzieckiem, trochę bardziej przypominającym
człowieka niż moja cukrowa lalka, która wówczas kimała.
Widziałam, że mi się przygląda, pierwszy raz widział mnie na
oczy. Zadał głośne, pełne pretensji pytanie 'A KTO TO JEST?' i
nadal się na mnie gapił. Chciałam nawiązać z nim wspólne flow,
otworzyć usta i zacząć z nim rozmowę. Usta otworzyłam, owszem, ale wydobył się z nich tylko żałosny dźwięk eeeeeeee – oznaczający niewiedzę.
Kompletnie nie miałam pojęcia co się do takich dzieci mówi. Na
jakim są one poziomie emocjonalnym, na co można sobie pozwolić, a
na co nie. Z oddali obserwował mnie tata, widziałam jaki dumny
jest z tego, że zrobiłam się taka kids friendly, że z każdym
dzieckiem sobie mogę poplotkować, pożartować, być drugą mamą.
Po chwili doszłam do siebie, coś tam do niego mówiłam, on mi coś
odpowiadał, nie wiem co, bo nie rozumiałam go ani trochę. Ale
myślę że tak, że się lubimy, na pewno.
Staram się być
człowiekiem słowa (oh ah), doceniam je i podziwiam, lubię się nim
posługiwać. Komunikacja werbalna jest głównym środkiem
komunikacji międzyludzkiej. Jak komunikować się z postacią, która
nie mówi nic, która tylko się patrzy? Przez pierwszy tydzień po
przyjściu Kryni na świat (przyszła sama, mhm, zero mojej zasługi)
nie odzywałam się do niej. Czułam blokadę. Po co mówić do
dziecka, które nic nie rozumie. Gdy mama dźgała mnie paluchem, jak
ta baba z Dnia Świra i mówiła „no powiedz coś, powiedz, zobacz
jak się patrzy” ja starałam się przełamać. Czułam się
bardzo kretyńsko i sztucznie. Po jakimś czasie mówienia, skumałam,
że raczej nie chodzi o sens słów, które wypowiadam, tylko o
ciepło mojego głosu, o ton, i o bezpieczeństwo jakie ona czuje gdy
mnie słyszy. Równie dobrze zamiast słów kocham Cie robaczku
mogłabym mówić do niej zupa pomidorowa z kluskami. Szczęście z
obydwu stron niewyobrażalne.
Z jednej strony nie mogę
się doczekać tego, aż zacznie wypowiadać konkretne słowa, a z
drugiej strony jak słyszę kiedy dorośli mówią : Pani Majo albo ta
Agnieszka to na drugie miała Krzysztof (pewnie wkradł się
gender), szłem szłem i nie doszłem, dzieci pyskują rodzicom,
starają się być śmieszne (nie ma nic gorszego niż dziecko
opowiadające kawał!) to cieszę się, że my z Olinką dogadujemy
się na poziomie symbolicznym. Rozumiemy się.
„Nie umiem” dzieci.
Umiem tylko moje dziecko. W stu procentach. Na pamięć.
Maja kłamiesz, Basię trzymalaś na rękach na plazy kortowskiej jak jeszcze była taka tyci tyci ze nie miała mózgu
OdpowiedzUsuńAneta ja nie wiem czy ja ją na rękach trzymałam, odważyłam się? nawet jeśli to najwidoczniej nie było to dla mnie przełomowym momentem i nie pamiętam:( mam nadzieję, że mi nie wypadła z rąk. ale wiem że mam jej foty z tamtego dnia, więc możliwe, że się skusiłam na potrzymanie...
Usuń